Smierc jest nierozerwalnie polaczona z zyciem. Jest jego skladnikiem. Nasza wieczna Wewnetrzna Istota inkarnuje w smiertelne cialo. Jesli zaczniemy postrzegac zycie przez pryzmat reinkarnacji zacznie ono byc bardziej zrozumiale. W tym kontekscie narodziny nie sa poczatkiem a smierc nie jest koncem. Wieczna istota zmienia tylko swoja ziemska powloke i kontynuje plan doswiadczania i rozwoju. Zaniast wyjasniac zjawisko zycia i smierci uczono nas bas sie jej. Uznawana ona byla jako definitywny koniec i cos tragicznego. Plakalismy i smucilismy sie bez glebszej refleksji nad rzeczywistym sensem czy przyczyna smierci. Smierc nie jest przypadkowa. Zawsze ma glebsze uzasadnienie postrzegana z poziomu duszy. Nawet tragiczne i nagle wypadki wynikaja z glebszych duchowych przyczyn, ktorych nie bylismy uczeni uwzgledniac. Jeszcze z dziesiec lat temu widzac gdzies orszak pogrzebowy mialem nieprzyjemne odczucia i nie lubilem tych chwil a nawet odczuwalem strach. Jednak kilka lat temu zaczalem postrzegac smierc w roznych perspektywach. Zatem kojarzylem te zdarzenia z koncem pewnych etapow mojego zycia i przejscie na nastepny szczebel rozwoju. Mozna to sobie wyobrazac ze pewna stara i niepotrzebna czesc nas odchodzi i ustepuje miejsca nowej pomagajacej nam wznosic sie na sciezce rozwoju. Patrzac w ten sposob na nasze zycie mozemy w jednym ziemskim istnieniu doswiadczac wielokrotnego czesciowego umierania i narodzin. Sa to naturalne rzeczy w procesie rozwoju.
No comments:
Post a Comment